Las

[William]

Spojrzałem na inne drzewo, na którym siedziała Ellie, po czym zacząłem polerować miecz.

[Ellie]

Dalej rysowałam. Po pewnym czasie przerwałam, zastanowiłam się i ponownie zabrałam się rysowanie.

[William]

-Bonvena - odezwałem się do Ellie, Lyki i Alexa, polerując miecz.

[Ellie]

Usłyszałam głos.
-Bonvena.-odpowiedziałam.

[Lyka]

Bonvena- powiedziałam patrząc na pobliskie drzewa

[Ellie]

Skończyłam rysunek i przyjrzałam mu się krytycznie.
-Chyba nie wyszło...-powiedziałam cicho do siebie.

[William]

-A co rysujesz? - spytałem, nie odwracając wzroku od miecza.

[Ellie]

-To, co widzę.-odpowiedziałam.

[William]

Nie odezwałem się, czyszcząc broń z czarnej krwi Fantoma.

[Ellie]

Spojrzałam z zainteresowaniem na Williama.

[William]

-Coś się stało? -spytałem cicho, nie odrywając wzroku od polerowanej stali, czując na sobie spojrzenie Ellie.

[Ellie]

-Zastanawiam się, co to jest to czarne na mieczu.-odrzekłam spokojnie.

[William]

Wzruszyłem ramionami.
-Krew. Krew Fantoma. Fantoma Gniewu.

[Ellie]

Kiwnęłam głową.

[Alex]

-Bonvena - odpowiedziałem do Williama z opóźnieniem.