Smoczy Jeźdźcy
Tereny => Góry => Wątek zaczęty przez: William w Marzec 10, 2013, 19:53:19
-
Szczyt.
-
Wleciałam na Tiarze. Zeszłam z jej grzbietu.
-Tiara, odpocznij trochę.-powiedziałam spokojnie.
Usiadłam, składając skrzydła.
-
-Proponuję kogoś tu poznać. Lecimy?-spytałam.
Przystałam na tą propozycję z lekką radością. Poczekałam, aż dziewczyna wejdzie. Gdy wdrapała się na mój grzbiet, wyfrunęłam.
-
Wleciałam z Lillianne na grzbiecie.Zaczęłam zataczać koła w powietrzu.
Wzięłam głęboki oddech
-
Wleciałem z Williamem. Zatoczyłem dwa kręgi wokół góry i stanąłem na szczycie.
Zeskoczyłem z grzbietu Smoka i wyciągnąłem fiolkę. Wypiłem jej zawartość i znów się zmieniłem.
-
-Nienawidzę tego robić. - mruknąłem.
-Ta...- odparłem. -Tyle, że... Dobra, dajmy temu spokój.
-
Skierowałam swój wzrok na Williama jednak nadal siedziałam na grzbiecie Liyi.
Nie zwracałam uwagi na nic.Zatoczyłam kilka kręgów
-
-Bonvenon, Rider. Kaj vi Drako. - powiedziałem, wodząc wzrokiem za Smokiem i Jeźdźcem.
-
Wleciałem na Cerberze.
-
-Wreszcie! - mruknąłem. -Przynajmniej jest nas, samców, trzech.
-A co, chciałeś z kolegami wyskoczyć na piwo, tylko nie miałeś z kim? - zakpiłem.
Puściłem tą uwagę mimo uszu.
-
-Bonvenon. - powiedziałem, skłaniając lekko głowę w stronę elfa.
-
Wleciałam.....
-
-Bonvenon, Riders.
-
Zeszłam z smoka po czym przywitała się Witaj William - powiedział po czy zobaczyłam niezmajomego podeszłam do niego a by się przywitać
-
Założyłem ręce na pierś i spojrzałem powątpiewająco na Locahę.
-
Zerknęłam na Liyę.
Wciąż byłam w powietrzu.Jednak wylądowałam.
Gdy Liya wylądowała zwinnie z niej zeskoczyłam
-
-Bonvenon. Choć to już się staje nudne. - uśmiechnąłem się i skłoniłem.
-
Podeszłam do Williama
-
Przewróciłam tylko oczami.
-
Co się stało że tak nagle wyleciałeś z Jeziora - cicho i nieśmiale spytała
-
Rozejrzałam się
-
-Ekhm... - odchrząknąłem.
Spojrzałem na swoją rękę, po której płynęła krew. Westchnąłem i wypiłem następną fiolkę płynu, którą skąś wyjąłem. Znów się zmieniłem.
-Nic się nie stało.
-
Zerknęłam na rozglądającą się Liyę.
-
-Ależ głupio wyglądam. - powiedziałem, obejrzawszy sią dokładnie.
-
Lubisz pływać - spytałam cicho
-
Uśmiechnęłam się lekko
-
-Przepraszam. Do kogo było pytanie?
Prychnąłem.
-
Nic już - powiedziałam
-
-A więc do mnie. Odpowiedź brzmi: tak, ale nie zawsze jest czas.
-
Wzniosłam się w powietrze i zaczęłam zataczać kręgi z nudów.
-
-Hej - odezwałem się do smoczycy.
-
A teraz masz czas - spytałam cicho
-
-Mam. - uśmiechnąłem się.
-
Popatrzyłam na smoka.
-
-My się już znamy? - spytałem.
-
A masz ochote popływać - spytała i uśmiechneła się
-
Wzruszyłam ramionami
-
-A więc, chodźmy. Ale ja piechotą. - zacząłem z gracją zsuwać się ze szczytu wielkiej góry.
-Aha. - mruknąłem. Położyłem się na szczycie.
-
Wylądowałam na ziemi.
-
Dobrze powiedziała i wsiadłam na smoka i leciałam dokładnie przy Williamie jak chcesz to wsiadaj dodałam
-
-Nie, dziękuję. - zsunąłem się na sam dół i wyszedłem.
Zaraz wracam.
-
Wskoczyłam na grzbiet Liyi.
Wyleciałam
________
kończę
-
Wyleciałam
______________
ok
-
Nie odpowiadając na pytanie wyleciałam.
-
Wyleciałem.
-
Weszłam ...Nie było nigdzie Jake‛a. Usiadłam i patrzyłam przed siebie zamyśliłam się
-
Siedziałam smutna w patrzona w dal
-
Wyszłam...
-
Wbiegła..
Robiłam koła nad górą
-
wyszłam
wyleciałam
-
weszłam. Zaczęłam się rozglądać...
-
* pięknie* pomyślałam i usiadłam na białym śniegu.
-
hey Lola- powiedziałam do lecącej smoczycy
witam- powiedziała
-
Wleciałem z Alexem na grzbiecie i wylądowałem na szczycie góry.
Zszedłem z grzbietu Rippera - odleć już stąd - powiedziałem do smoka.
-Bonvena - powiedziałem do pewnej dziewczyny.
-
Spojrzałem krzywo na Alexa i odleciałem.
-
Bonvena jestem Lyka- powiedziałam do chłopaka
-
-Miło poznać, ja jestem Alex - powiedziałem radośnie.
-
Ekhem... Mówi się ''Bonvena''... xD
-
_______________
Ups...
Poprawione.
-
długo tu już jesteś?- zapytałam
_____________________
u mnie też poprawione :P
-
8)
-
-Nie, drugi dzień hahaha -zaśmiałem się.
-A ty?
-
też drugi.- powiedziałam i cicho się zaśmiałam. Lola przewróciła oczami i wyleciała
-
-No to witaj w klubie - powiedziałem i usiadłem na jakiejś skale.
-
dobrze jest wiedzieć że nie jest się samym- powiedziałam
_______________________________________
ja lecę dzisiaj dekorujemy mazurki na święta ;D
będę jeszcze wieczorem papa
-
-Dokładnie
-
Przepraszam, że się wtrącę, ale... umieram (z nudów i ran xD) w lesie za terenami xD
-
______________
ok... Pomoc nadejdzie xd
-
chodź do Lasu- powiedziałam i wyszłam
-
-ok -powiedziałem i wyszedłem.
-
Weszłam i usiadłam w tym samym miejscu co przedtem.
-
przyleciałam i zobaczyłam Lykę
- wiataj
- hej- powiedziałam i dalej siedziałam na śniegu
- nie jest ci zimo- zapytała smoczyca
- nie jestem do tego przyzwyczajona- powiedziałam
-
dlaczego tu tak często przychodzisz?- zapytałam
- bo lubię góry... one mają jak dla mnie magiczną moc której nie umiem zrozumieć- odpowiedziałam
- no to pozwól że posiedzę z Tobą- położyłam się
- no dobrze- odpowiedziałam
-
- ymm. Mogę cię o coś zapytać?- zapytała Lola
- zależy...
- od?- zapytała
- od tego o co chcesz zapytać
- to nic strasznego
- no to czekam- powiedziałam i popatrzyłam na smoczycę lecz szybko odwróciłam wzrok
-
- więc dlaczego wyszłaś z tamtego lasu?- zapytała Lola
- ymm. nie umiem chyba odpowiedzieć na to pytanie- mruknęłam cicho
- umiesz tylko nie chcesz powiedzieć
- no dobrze powiem
- więc?
- więc nie umiem panować jeszcze nad jedną ze swoich mocy i nie chcę nikogo narażać na niepotrzebny ból- powiedziałam szybko
-
Wszedłem na górę i zobaczyłem Lykę
-Bonvena... Znów -uśmiechnąłem się.
-
-Bonvena... to już chyba 4 raz- powiedziałam
-
-Tak? Ja tam obstawiałem 2 - usiadłem na skale.
-
- pogubiłam się już- powiedziałam i popatrzyłam na góry
-
...
_________________________
ja już lecę papa
-
______________
no ja też
papa
-
- idę trochę pozwiedzać- powiedziałam i wyszłam
-
*To narka*- pomyślałem i wyszedłem.
-
Wyleciałam
-
weszłam. usiadłam w tym miejscu co zawsze.
- moje ulubione miejsce- powiedziałam
-
Wdrapałem się na szczyt.
-O Bonvena Lyko
-
Bonvena Alex- powiedziałam
-
Uśmiechnąłem się.
-
co powiesz?- zapytałam ciekawie
_________________________________________
niczego sobie rozmowa. na pewno szybko się dogadamy :P
-
-A co chcesz wiedzieć? - zapytałem radośnie
___________
hahah nom
-
a o co mogę pytać?- zapytałam i zaśmiałam się
-
-O wszystko, co Ci tam wpadnie do głowy
-
jesteś pewny? Bo wiesz jak ja zacznę zadawać pytania...- powiedziałam i nie dokończyłam
-
-W 1000% pewny jestem. Tak więc czekam... - powiedziałem pewnie i usiadłem.
-
Weszłam. Mamrotałam coś pod nosem trzymając w ręku miecz
-
Spojrzałem po dziewczynie, która szła obok.
-
Nikogo nie zauważyłam. Usiadłam kładąc miecz przed sobą
-
okej... więc może na początek... ymmm... co cię tu sprowadziło- powiedziałam i popatrzyłam na Alexa, potem spojrzałam na przybyłą dziewczynę
-
-Bonvena - mruknąłem do nieznajomej, po czym skierowałem oczy na Lyke.
-
Nieco nieprzytomnie uniosłam głowę
-Bonvena
-
Bonvena- powiedziałam
-
-No czekam -uśmiechnąłem się lekko mówiąc do Lyki.
-
Popatrzyłam tępo na ostrze. Rozcięłam sobie nadgarstek i zanurzyłam miecz w krwi
-
już zadałam pytanie- powiedziałam i cicho się zaśmiałam popatrzyłam na dziewczynę i szybko odwróciłam wzrok
-
Wszedłem zamyślony. Minąłem wszystkich obecnych i skierowałem się na krawędź szczytu. Spojrzałem w zamyśleniu w dół i rozważyłem wszystkie za i przeciw skoku w przepaść.
-
Bonvena- powiedziałam do Williama
-
Popatrzyłam na ostrze które zaświeciło się lekko. Potem przeniosłam wzrok na Williama
-
-Co mnie tu sprowadziło? Szczerze to nawet nwm. Leciałem na Ripperze tu wylądował, a że domu nie miałem to zostałem tutaj.
-
aha... miałam następne pytanie ale mi z głowy wyleciało... - powiedziałam do Alexa. *czy oni chcą sobie odebrać życie?* pomyślałam
-
Wzięłam miecz w rękę i z namysłem popatrzyłam na ostrze. Przybliżyłam je nieco bliżej klatki piersiowej
-
zamknęłam oczy....
-
*Może*-pomyślałem po usłyszeniu myśli Lyki.
*Ja tam się nie wtrącam, jak chcą to nie będę bronił bo sam nie raz nad tym się zastanawiałem*
-
Westchnęłam ciężko i dotykiem zamknęłam ranę na nadgarstku
-
-Ale się tu dziwnie zrobiło, taka cisza... -Mruknąłem pod nosem
-
Nie odezwałam się. Schowałam miecz ale wyjęłam mały, krótki sztylet o wąskim ostrzu
-
Weszłam..
Zauważyłam Williama nad przepaścią i podeszłam do niego
-
rzeczywiście dziwna ta cisza- powiedziałam do Alexa i otworzyłam oczy
-
*Coraz dziwniej się tu robi*
-
Mruknęłam coś pod nosem chowając sztylet.
-
stojąc przy Williamie powiedziałam -William nierób tego
-
__________________
Ja kończę
narka
-
...
_____
paa
-
Wstałam wolno
Czeeeść
-
-Bonvena - mruknąłem. -O co ci chodzi?
-
Wleciałem.
-
Spojrzałam na Jake'a
-
-Co robicie?
-
-Chyba nic
-
-Przeszkadzam?
-
-Nie. To ja zwykle przeszkadzam
-
-A tobie William?
-
Uśmiechnęłam się delikatnie
-
Podeszłam do krawędzi.
-
Wiem co niałeś na myśli - powiedziałam
-
siedziałam cicho przyglądając się wszystkiemu co miało miejsce
-
Rozejrzałam się
-
*ale tu dziwnie cicho* pomyślałam
-
-Ja chyba idę sobie stąd - mruknąłem i powoli zacząłem schodzić z góry.
-
- mogę iść z Tobą?- zapytałam
-
-No pewnie - powiedziałem będąc już w połowie góry.
-
Wyjrzałam zza krawędzi
-
Zszedłem już z góry (wyszedłem).
-
wyszłam
-
-Nie. - odpowiedziałem Jake'owi i wyszedłem.
-
Wyszedłem.
-
Wybiegłam
-
Nadal stałam patrząc w przepaść