Lodowiec

[Ellie]

Spuściłam głowę.
-Nie da się tego powstrzymać?

[William]

Pokręciłem powoli głową.
-Nie... - powiedziałem, gdy nagle coś mi się przypomniało. -Coś... Coś jest. Są dwie... nie, trzy opcje. Pierwsza, to że mogę pogodzić się z losem i umrzeć. Druga, ta najokropniejsza... że mam... zabić... nowonarodzone dziecko... Nie. Tego nie zrobię, choćbym już leżał na łożu śmierci.

[Ellie]

-A trzecia?-niemalże wyszeptałam to.

[William]

-Ktoś musiałby mnie pokochać... szczerze i z wzajemnością. A to jest niemożliwe, więc wolę pierwszą opcję. - usiadłem na brzegu fontanny.

[Ellie]

Westchnęłam z żalem. Najlepsza by była trzecia opcja, choć i tak trudna.

[William]

-No i widzisz? Tak czy tak, muszę umrzeć.

[Emeli]

Weszła....
-Widzieliście Victorie -spytała.
Popatrzyła się na Wiliama.

[Ellie]

Spojrzałam na Emeli.
-Nie, nie widziałam jej.-odpowiedziałam.

[William]

-Ja też nie. - mruknąłem, wstając i z irytacją otrzepując mokrą pelerynę. Zacząłem szukać czegoś po kieszeniach.

[Emeli]

Podeszła do Williama
-Masz ochotę się przejść ?-spytała nieśmiało

[William]

-Yyy... Ok... Mam jeszcze parę godzin... - poprawiłem pelerynę.

[Emeli]

-Do  czego masz jeszcze parę godzin..?-spytała

[William]

-Mniejsza z tym.

[Emeli]

-Możemy pójść nad jezioro - powiedziała zdenerwowana

[William]

-Ok. - ruszyłem do wyjścia. Przy dziurze przystanąłem.
-Do zobaczenia później... być może. - rzuciłem do Ellie i wyszedłem.